Test Roland JU-06:
Kiedy Arturia wprowadziła ekonomiczne mini syntezatory, a Yamaha podtrzymała ten trend, mówiono, że to instrumenty dla nie wiadomo kogo, że za małe klawisze. To bardziej dla gitarzystów czy też DJ-ów. Korg wprowadził MS20 mini, a następnie ARP Odyssey. Roland zaproponował swojego JD-Xi, który został już znacznie cieplej przywitany. Zauważyłem, że pojawienie się na rynku nowej serii Boutiqe Rolanda wywołało bardziej poruszenie, że są one klonami znakomitych syntezatorów niż, że dedykowane klawisze mają mały rozmiar. Jesteśmy świadkami narodzin nowej linii pełnoprawnych instrumentów, których ograniczeniami są tylko małe wymiary. Testowany model również należy do tej grupy instrumentów. JU-06 to klon klasyka Juno-106. Miałem okazję na nim grać, jednak było to w momencie zachwytu nad takimi maszynami jak Korg Triton, Yamaha EX5, czy Roland Fantom. Gdy dotknąłem Juno wcale wrażenia na mnie nie zrobił. Nie posiadał przestrzennych pogłosów, padów, które dawał Korg - taki oto kolejny syntezator. Całe szczęście mądrość przychodzi z wiekiem i teraz wiem, że siła Juno tkwiła zupełnie w czymś innym. By móc cokolwiek zrobić na wyżej wymienionych maszynach z tamtego okresu, należało wcisnąć edit i przebijać się przez kolejne ekrany robocze. Syntezator analogowy swoje serce daje nam "na talerzu", a więc wszelkie operacje możemy przeprowadzać bezpośrednio z panelu. Drugim atutem jest wyjątkowe brzmienie. Każdy syntezator brzmi wyjątkowo. Czy JU-06 jest bliski klasykowi? Myślę, że tak, ale posiada 4 głosy polifonii, a jego poprzednik 6, a więc wcale mu nie tak daleko.
Wygląd:
W porównaniu do JP-08 pod względem obsługi wypada o wiele lepiej. Co? Jak to? Wymiarowo wszystkie moduły z serii Boutique są takie same. JP-08 ma o wiele bardziej rozwinięty tor syntezy, a Juno był znacznie prostszy. Jest tu o wiele luźniej i udało się zamontować dłuższe potencjometry. Nie kłują one w palce jak w przypadku JP-08, gdyż bardziej wystają. W JP są one tak nisko, że palcem dotykasz obudowy i za 10 lat będzie ona prawdopodobnie wytarta w miejscu Cutoff. W JU-06 raczej tego nie doświadczymy. Obsługa jest znacznie przyjemniejsza, no ale coś kosztem czegoś. Pod spodem zmieszczono malutki głośnik oraz miejsce na baterie (4x AA).
Tył:
Roland posiada te same złącza w całej serii Boutique, tak więc tutaj różnic nie ma. Kontrowersyjnie potencjometr głośności wylądował właśnie z tyłu, co może niektórym przeszkadzać. Ja już po kilku chwilach się przyzwyczaiłem, natomiast szukałem go z przodu intuicyjnie przy pierwszych spotkaniach z instrumentem. Wszystkie złącza oparte są na złączach mini jack i są to Input, Output, Phones. Zasilanie możemy dostarczyć tak jak wspominałem z baterii lub portu mini USB. O moich przygodach z tym złączem możecie przeczytać w teście JP-08. Z tyłu również mamy duże porty MIDI i to jest super, natomiast zabrakło gniazda na kontroler nożny. Całkiem możliwe, że Roland zrobił badanie rynku i muzycy korzystający z małych syntezatorów nie potrzebują kontrolera nożnego. Ja tam wolę go jednak mieć pod nogą.
Brzmienie/Synteza:
Panel instrumentu zachowano zgodnie z klasycznym Juno. Kolorystyka jest identyczna i zachowano nawet kolejność poszczególnych elementów syntezy. Schemat w modelu 106 był prosty:
- LFO
- DCO
- HPF
- VCF
- VCA
- ENV
Prostota tego instrumentu ma wiele zalet. Poleciłbym go tym, którzy chcą nauczyć się obsługi syntezatora, bo chyba prościej być już nie może. Jeśli dopiero stawiasz pierwsze kroki w świecie syntezatorów to pomijając LFO (generator wolnych przebiegów) instrument składa się z oscylatora czyli generatora fali, filtra, wzmacniacza oraz obwiedni. Niby prosto, ale jak połączymy te wszystkie składniki to okazuje się, że można czarować wspaniałe brzmienia. Mamy aż 23 parametry do zmiany, a więc kombinacji jest sporo. Ja jestem pod wrażeniem całej serii Boutique, bo ostatnio cały czas pracuje na wirtualnych instrumentach i kombajnach, przez co mam możliwość wrócić do pierwotnego tworzenia dźwięku. Jednym słowem - mega zabawa. Rozbijmy zatem syntezator na czynniki pierwsze.
LFO:
JU-06 nie posiadał możliwości zmiany przebiegu LFO tak jak np. Jupiter. Na stałe mamy falę sinusoidalną. Możemy modulować wysokość dźwięku lub pracę filtra. Prosto i skutecznie:
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/Filtr LFO.mp3" title="Filtr LFO"]
DCO:
DCO czyli Digitaly Controlled Oscillator. Jest to identyczna sekcja wzięta z Juno-106. do dyspozycji fale typu piła, pulsacyjna z możliwością sterowania impulsem (potencjometr PWM). Dodatkowo możemy brzmienie wzmocnić dopalając je Sub-oscylatorem oraz generatorem szumu.
Oto próbki:
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/osc square saw pwm.mp3" title="osc square saw pwm"]
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/SUB.mp3" title="SUB"]
Fajne jest to, że silnik symulujący analogowość instrumentu przy krótkich impulsach z klawiatury generuje przypadkowość, czyli nigdy nie jest to takie samo brzmienie.
próbka:
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/engine.mp3" title="engine"]
Ciekawostką jest to, że zmiana oktawy podnosi cały oscylator łącznie z Sub-oscylatorem, czyli nie możemy stworzyć brzmienia, w którym przebieg piły będzie wyżej o Suba lub w tej samej oktawie. Zawsze przenosi nas równo po całości. Zaletą tego rozwiązania jest to, że nie musimy zmieniać oktawy na klawiaturze, co jest mniej wygodne, gdyż do tego musimy użyć przycisku Chorus 2 i wybrać albo jeden z przycisków Bank lub Patch Number określając wysokość oktawy. Lepiej na oscylatorze zmienić, szybko i sprawnie.
Filtry:
Mamy tutaj filtr dolno i górno przepustowy. Kiedy chcesz wyciąć dół używasz HPF i po sprawie. Praca na tym instrumencie jest mega intuicyjna. Filtr oczywiście można poddać modulacji LFO, oraz sprawić tak, aby jego praca była uzależniona od wysokości naszej gry na klawiaturze.
oto próbka:
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/Filter.mp3" title="Filter"]
ENV:
Sekcja ta to typowa obwiednia ADSR, która również może sterować filtrem. Można dzięki parametrom Attack Deacy Sustain oraz Release ustawiać tak wybrzmiewanie by stworzyć brzmienie typu werbel, pad, lead. Nic nas nie ogranicza. Dokładnie tak samo to działa w Juno-106.
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/ADSR.mp3" title="ADSR"]
No dobrze, porozmawialiśmy sobie o samej syntezie a teraz przejdźmy do konkretów. Czyli jak to brzmi. Jeśli kochasz Juno-106, to będziesz zadowolony. To klonik praktycznie jeden do jeden, ale za to bardzo skuteczny. JP-08 nie jest tak wygodny w obsłudze jak JU-06. Tutaj znacznie łatwiej kręci się brzmienie i wygodniej, ale naturalnie jest tutaj mniej wszystkiego. Poleciłbym go basistom bo szybko można tłustego basa skręcić, ale jeśli nie macie żyłki do tworzenia brzmień, to producent dał nam 64 presety, a znając życie powstanie miejsce gdzie użytkownicy będą się wymieniać brzmieniami. Pamięć obfituje we wszystko to co potrzebne, pady, leady, basy efekty specjalne. W sumie każdy Boutique posiada ten sam zestaw schemat kategorii brzmieniowej, ale każdy inaczej brzmi. Presety są bardzo fajne i daje głowę, że będziecie chcieli z nich skorzystać. Jakość toru audio jest bez zastrzeżeń. Nic nie szumi, nie strzela. To kolejny dobrze brzmiący syntezator Rolanda.
Oto próbki:
W mojej opinii brzmi to bardzo dobrze. Mnie przy tworzeniu poniższego dema nie chciało się ukręcać bębnów z JU-06, więc wykorzystałem je z Addictive Drums i Battery i w zasadzie jakaś prosta drum maszyna wystarczy byś mógł od podstaw tworzyć świetne utwory.
Posłuchajcie tego krótkiego przykładu:
Gdybyś słuchał tego jako np. MP3 to pomyślałbyś, że sprawcą tych dźwięków jest mały syntezatorek? Ja nie!
Kiedy podłączyłem go do komputera, zauważyłem jedno niedociągnięcie. Ruchy gałek nie są wysyłane na zewnątrz. Dodatkowo tylko kilka komunikatów jest odbieranych przez JU-06 np. Expresja, Modulacja, Pitch Bend oraz Sustain. Tyle póki co możemy wysłać do instrumentu. No jeszcze można zmieniać brzmienia po Program Change i w zasadzie to wszystko. Trzeba każdy parametr ręcznie wprowadzać, ale może to i lepiej. Jest analogowo. Mnie generalnie to nie przeszkadza, bo kręcę na żywo, ale pewnie są osoby, które nagrywając chciałyby po automatyce np. rytmicznie sterować odcięciem filtra. To w sumie jedna z wad tej konstrukcji.
Procesor efektów:
Roland postawił na emulacje do końca. Stary Juno po uaktywnieniu chorusa szumiał i w tym modelu jest tak samo, a więc nie oddawajcie go na gwarancje. Tak ma być :). Instrument posiada dwa procesory efektów. Jeden to wspomniany chorus w dwóch wersjach natomiast jest jeszcze Delay podobnie jak w JP-08. Możemy ustawić czas jego trwania, głośność oraz szybkość.
oto próbki:
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/delay.mp3" title="delay"]
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/chorus 1.mp3" title="chorus 1"]
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/chorus 2.mp3" title="chorus 2"]
przykład szumu z chorusa:
[audio src="http://www.muzykuj.com/ufiles/test-595/media/Roland Ju-06/chorus noise.mp3" title="chorus noise"]
StepSeq:
Model ten posiada identyczny sekwencer krokowy jak JP-08. Kroków jest 16, a każdy można zmieniać pod względem długości nuty czy wysokości. Zmiany wprowadzamy przy pomocy wstęg co jest bardzo wygodne i szybkie. W pamięci mamy już gotowych 16 schematów, które od razu można wykorzystać. Taki sewkencer jest przydatny nie tylko przy tworzeniu muzyki, ale również kręceniu swoich brzmień. Skupiamy się tylko i wyłącznie na tym. Dla mnie taki sekwencer wydawał się zbędny, bo kocham nagrywać frazy od początku, jednak odkryłem, że więcej frajdy sprawia mi kiedy dotykam panelu użytkownika dwoma rękami, podczas gdy schemat melodyczny jest zapętlony.
Oto przykład pracy sekwencera krokowego:
Zakończenie:
To mój faworyt jeśli chodzi o przyjemność z obsługi całej serii Boutique. Roland miał świetny pomysł jak sprzedać stare legendy, w sposób przystępny dla każdego. Uważam to za świetne posunięcie, gdyż te maszyny nie straciły nic z tych staruchów, no może troszkę mniej polifonii, inne skalowanie oraz wrażenie mniejszości. JU-06 w momencie pisania testów kosztuje około 1400zł. No to pięknych czasów doczekaliśmy. Kiedyś muzycy zastanawiali się jak sprzedać nerkę :) by być w posiadaniu takiego Jupitera czy Juno, a tu wracamy do legendy w nowoczesnym stylu i w pieniądzach naprawdę niewielkich. Mogę zarekomendować Juno jako świetne narzędzie do tworzenia, w którym wszystko działa jak ma działać, a mnogość funkcji nie przytłacza i nie dekoncentruje. Zaznaczę, że ten model według mnie posiada najwygodniejszą obsługę no i te legendarne brzmienia o których marzyło wielu. To mój faworyt, bo lubię dobre brzmienie podane na tacy, z przyjemną obsługą. Jestem ciekaw czy będziecie mieli podobne odczucia kiedy go dotkniecie. Czekam na Wasze opinie.
Do testu instrument dostarczył dystrybutor Roland Polska.